To, co się stało we Wrocławiu na początku tego tygodnia, nie zrobił student. To mógł zrobić jedynie zwykły bandyta. Młody facet, który zabija nożem 50 – latka, swego sąsiada, tylko za to, że ośmielił się zwrócić uwagę wieczorem - było ok. 22 – bawiącym się, że imprezują za głośno. Podobno doszło do sprzeczki. I wtedy jeden z bawiących się – nie wiemy czy gospodarz mieszkania czy któryś z gości, sięgnął po nóż. A następnie zadał kilka śmiertelnych ciosów starszemu sąsiadowi. Nie znam szczegółów. Można zakładać wiele wersji - pisze na stronie sdp.pl Jerzy Jachowicz.
>